[Karin]
Gdzie on się, do cholery,
podział, miał tu na mnie czekać i nigdzie się stąd nie ruszać! Jak ja nie
cierpię tego kolesia! - przeklinałam w myślach, nerwowo rozglądając
się w koło. Odruchowo poprawiłam sobie okulary na nosie. Jest! Wreszcie
dostrzegłam to, czego szukałam. Kałuża za Sakurą... Kałuża, której jeszcze
kilka sekund wcześniej nie było, a która się poruszała... Z kałuży wyłoniła się
ludzka postać. Ramię białowłosego chłopaka oplotło ciasno szyję dziewczyny.
Wprawdzie Haruno miała chwilowo problem z oddychaniem, lecz bez trudu wyjęła z
kabury kunai, który bez wahania zatopiła w ręce Suigetsu. Houzuki wrzasnął,
jego ciało mimowolnie zmieniło stan skupienia, nadal pozostając jednak w
ludzkim kształcie. W jego przezroczyste
ramię sączył się cienki strumień fioletowej substancji, jakby wstrzykiwanej za
pomocą niewidzialnej strzykawki.
-
Trucizna!? – zdziwiłam się, cofając się od nich o kilka kroków. Korzystając z
okazji, Sakura oswobodziła się z uścisku wodnego ninja. Czym prędzej
zgromadziła chakrę w pięści i uderzyła nią w podłoże. Ja zdążyłam uskoczyć,
lecz tracący kontrolę nad swoim ciałem Sui, wsiąknął w spękaną glebę, jedynie
jego miecz pozostał na powierzchni.