niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 2

[Karin]

Gdzie on się, do cholery, podział, miał tu na mnie czekać i nigdzie się stąd nie ruszać! Jak ja nie cierpię tego kolesia! - przeklinałam w myślach, nerwowo rozglądając się w koło. Odruchowo poprawiłam sobie okulary na nosie. Jest! Wreszcie dostrzegłam to, czego szukałam. Kałuża za Sakurą... Kałuża, której jeszcze kilka sekund wcześniej nie było, a która się poruszała... Z kałuży wyłoniła się ludzka postać. Ramię białowłosego chłopaka oplotło ciasno szyję dziewczyny. Wprawdzie Haruno miała chwilowo problem z oddychaniem, lecz bez trudu wyjęła z kabury kunai, który bez wahania zatopiła w ręce Suigetsu. Houzuki wrzasnął, jego ciało mimowolnie zmieniło stan skupienia, nadal pozostając jednak w ludzkim kształcie.  W jego przezroczyste ramię sączył się cienki strumień fioletowej substancji, jakby wstrzykiwanej za pomocą niewidzialnej strzykawki.
 - Trucizna!? – zdziwiłam się, cofając się od nich o kilka kroków. Korzystając z okazji, Sakura oswobodziła się z uścisku wodnego ninja. Czym prędzej zgromadziła chakrę w pięści i uderzyła nią w podłoże. Ja zdążyłam uskoczyć, lecz tracący kontrolę nad swoim ciałem Sui, wsiąknął w spękaną glebę, jedynie jego miecz pozostał na powierzchni.

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 1


Wprowadzenie: Sasuke, Sakura i Naruto mają po 20 lat. Akcja w pewnej części pokrywa się z wydarzeniami z mangi, ale niektóre epizody zdarzają się w innej kolejności niż to było pokazane w mandze, będę się starała nie powielać mangi tj. nie opisywać słowo w słowo sytuacji żywcem z niej wyjętych, które można sobie przeczytać w mandze.
  • Narracja w opowiadaniu będzie pierwszoosobowa, zawsze narratorem będzie jedna z postaci.  
No, to by było na tyle tytułem wstępu, a teraz zaczynamy. 

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
                                                                        [Sakura]

Sześć lat. Tyle czasu minęło, odkąd Sasuke-kun opuścił naszą rodzinną wioskę. Sześć długich lat, w ciągu których nie zrobiłam absolutnie nic, by sprowadzić go z powrotem, nic prócz liczenia na Naruto, który wciąż był na treningu z Jiraiyą. Najwyższy czas z tym skończyć i wziąć sprawy w swoje ręce. Stałam się wybitnym medykiem i silną kunoichi, mogłam więc sama spróbować swoich sił. Miałam już nawet w głowie pewien plan, który miałam zamiar zrealizować, choć nie był on do końca fair. Lepszego jednak jak dotąd nie wymyśliłam.
-          Nie ma mowy! – stwierdziła Piąta, kiedy po raz kolejny prosiłam ją o pozwolenie na wyruszenie w poszukiwaniu Sasuke.
-          Ale Tsunade-sama...! – bezskutecznie próbowałam protestować.