środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 3

[Sakura]
Obudziłam się leżąc na łóżku w jakimś pokoju, w którym było potwornie zimno. Na stoliku obok łóżka paliła się lampka rzucająca blade migoczące światło na niewielkie pomieszczenie. Powoli podniosłam powieki i rozejrzałam się wokół, zamrugałam kilka razy, by przyzwyczaić się do panującego tam półmroku. Na brzegu łóżka siedział on. Wpatrywał się we mnie swymi czerwonymi oczyma przyciągającymi wzrok w ciemności. A więc to wszystko działo się naprawdę, to nie był wymysł mojej wyobraźni – Sasuke był tam ze mną, tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Naprawdę zabrał mnie ze sobą. Ze szczęścia zachciało mi się płakać… W końcu mam swoją szansę, Naruto nie musi dotrzymywać danej mi obietnicy – teraz wszystko w moich własnych rękach! Mój plan powoli zaczął wchodzić w życie.

[Sasuke]
Otworzyła oczy i od razu skierowała swój wzrok na mnie. Szybko pozbierała się do pozycji siedzącej. Bezgłośnie poruszała ustami, trwając w bezruchu. Spojrzałem na jej szyję. Kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, cztery lata wcześniej, o mało jej nie zabiłem. Spotkali mnie podczas misji, a ja wpadłem wtedy w szał, nie byłem sobą. Nie wiem, co mi wtedy odbiło, ale gdyby nie ten głąb Naruto, nie byłoby jej tu teraz ze mną. Omal jej nie udusiłem, a ona nadal potrafiła mi zaufać – nie potrafiłem nawet ocenić, czy to była z jej strony głupota, czy odwaga.
-         Sasuke-kun… - wyszeptała w końcu, ledwo dosłyszalnie. Siedziała przede mną wystraszona, spłakana i bezbronna, dokładnie taka, jaką ją zapamiętałem.
-         Nic się nie zmieniłaś, Sakura…
Zadrżała na dźwięk mojego głosu. Przypuszczałem, że ckliwe powitanie mnie nie ominie, wolałem mieć je już za sobą, toteż gdy powoli przysunęła się do mnie, bez słowa pozwoliłem jej się przytulić. Obejmowała mnie z całych sił, jakby chciała mnie zmiażdżyć tymi swoimi chudymi grabkami. Nie miałem najmniejszego zamiaru odwzajemniać jej uścisku.
-         Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę… Tak bardzo za tobą tęskniłam, Sasuke-kun… - wyznała cicho. Pozostawiłem jej słowa bez odpowiedzi. Trwaliśmy tak jeszcze przez chwilę, to pozwoliło jej się uspokoić.
-         Daijobu-ka? [jap. ‘w porządku?’, dop. aut.] – zapytałem po chwili. Pokiwała głową w odpowiedzi, co bardziej poczułem niż zobaczyłem, bo nadal się we mnie wtulała.
[Sakura]
-         Wystarczy już – jego ton był jeszcze bardziej zimny i obojętny niż kiedyś. Lekko, a zarazem stanowczo odsunął mnie od siebie. Ale ja nie chciałam go puścić, chciałam go tak obejmować w nieskończoność, już na zawsze mieć go w swoich ramionach. Wpatrywał się we mnie, jakby chciał przeszyć mnie na wskroś swym chłodnym spojrzeniem, a ja mimo to cieszyłam się jak głupia z tego, że mogłam znów widzieć jego twarz. Czułam, że mnie już nie skrzywdzi, nie tym razem.
-         Od teraz jesteś częścią mojej drużyny – padło z jego strony i nie było to pytanie, ani nawet prośba, a raczej suche stwierdzenie faktu - Bardzo cię potrzebuję… a raczej twoich medycznych zdolności – poprawił się od razu.
Wielki-i-Wszechmocny Sasuke Uchiha otwarcie przyznający, że potrzebuje czyjejś pomocy? Nie do wiary! A jednak. Westchnął głęboko, po czym wstał i ruszył w kierunki drzwi. Nie otworzył ich jednak, a zatrzymał się z ręką na klamce.
-         Wyśpij się porządnie, jutro rano musisz być wypoczęta – w jego ustach zabrzmiało to prawie jak rozkaz. Wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą w półmroku.
-----------------------------------------------------------
Tej nocy nie potrafiłam jednak zasnąć. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Zmienił się odkąd go widziałam po raz ostatni. Mieliśmy już po 20 lat, nie był już tylko przystojnym chłopakiem, teraz był dorosłym młodym mężczyzną, od którego nie sposób było oderwać wzrok. Nie tylko jego wygląd robił na mnie wrażenie, było w nim coś, czego nie potrafię opisać, a co przyciągało mnie jak magnes, coś złego i tajemniczego, a jednak pociągającego. Nie miałam pojęcia, ile czasu minęło od chwili, w której Sasuke opuścił mój pokój, w tym zimnie czas potwornie mi się dłużył. Wstałam więc z łóżka i podążyłam w kierunku drzwi, na które przez małe okno padało światło księżyca. Nie były to te same drzwi, przez które wyszedł Uchiha, bo tamte zamknął za sobą na klucz. Weszłam do środka i zapaliłam światło. Okazało się, że była to łazienka. Prysznic, wanna, umywalka, toaleta – pomyślałam, że coś tu nie gra. Nie wiedziałam, gdzie się znajdowałam, ale to miejsce wydawało mi się być zbyt „schludne” jak na kryjówkę grupki poszukiwanych nukeninów. Odkręciłam kran w umywalce i, ku mojemu zaskoczeniu, popłynęła ciepła woda. A więc doprowadzano tam prąd i ciepłą wodę – niezwykle luksusowe miejsce jak na kryjówkę! Po przeciwnej stronie pomieszczenia znajdowały się kolejne drzwi. Zaciekawiona podeszłam do nich i uchyliłam je delikatnie, nasłuchując uważnie. Z sąsiedniego pokoju dochodził cichy trzask drewna w kominku. Wetknęłam głowę do środka i rozejrzałam się.
-         Nie powinnaś czasem leżeć w łóżku? – usłyszałam z ciemności głos równie chłodny jak temperatura powietrza w moim pokoju.
-         S-Sasuke-kun…? To twój pokój? – zdziwiłam się.
-         Jak widzisz…
-         Mogę wejść?
-         Hn.
Wprawdzie mogło to oznaczać zarówno zgodę jak i jej brak, jednak postanowiłam przyjąć tę bardziej optymistyczną opcję. Zamknęłam za sobą drzwi łazienki i podeszłam do ognia.
 - Masz kominek! – zauważyłam – Mnie też by się przydał, w tamtym pokoju jest okropnie zimno…
Sasuke dołączył do mnie i bez słowa usiadł przed kominkiem. Nie odpowiedział, siedział wpatrując się pustym wzrokiem w płomienie. Wyglądało na to, że czymś się przejmował, coś wyraźnie nie dawało mu spokoju.
-         Sasuke-kun? Coś się stało? Czemu się martwisz? – zaniepokoiłam się.
-         Martwię się z tego samego powodu, z którego cię tu sprowadziłem… Dowiesz się wszystkiego rano – uciął temat. Czułam się trochę niezręcznie. Był moim przyjacielem, kolegą z drużyny, przecież znałam go kiedyś. No właśnie, kiedyś. Mimo to chciałam zostać dłużej w jego towarzystwie.
-         Mogłabym tu zostać jeszcze chwilę? I tak nie potrafię zasnąć…
-         Możesz nawet spać tutaj jeśli chcesz, musisz wypocząć do rana, a ja już raczej nie zasnę…
-         N-Naprawdę, mogę? Arigatou… [jap. 'dziękuję', dop. aut.]
Spędziliśmy jeszcze parę minut grzejąc się przy kominku, po czym poszłam się położyć. Sasuke ułożył się po drugiej stronie wielkiego podwójnego łoża.
-         Masz, przykryj się – powiedział, dosłownie rzucając na mnie swoją kołdrę. Czyżby usiłował być miły?
-         Dzięki… Oyasuminasai [jap. ‘dobranoc’], Sasuke-kun – powiedziałam opatulając się szczelnie kołdrą. Pościel pachniała nim. Chwilę później zasnęłam.
[Tsunade]
                Od rana byłam w swoim gabinecie. Siedziałam za biurkiem i, ziewając raz po raz, leniwym ruchem prawej ręki podpisywałam kolejne dokumenty podsuwane mi przez Shizune. Nuda unosiła się w powietrzu niczym kurz, ciszę przerywało jedynie ciche pochrumkiwanie TonTon.
-         Dużo tego jeszcze zostało? – jęknęłam, ziewając po raz kolejny.
-         Przecież dopiero co zaczęłyśmy, Hokage-sama… - westchnęła Shizune.
-         Ughh… Muszę się napić, bo to na trzeźwo nie przejdzie – stwierdziłam, sięgając pod biurko po ukrytą tam butelkę sake i kieliszki – To jak, po maluchu na dobry początek dnia? – zaproponowałam swojej asystentce, żeby przypadkiem nie pomyślała sobie, że jestem samolubna i jej nie poczęstuję.
-         T-Tsunade-sama! Nie powinnaś…! – żachnęła się.
-         Oh, nie marudź, Shizune, raz na jakiś czas mi się chyba należy…
Niespodziewanie gabinet wypełniły kłęby dymu, z których wyłoniło się dwóch ANBU.
-         Coś się stało? – zapytałam, krztusząc się dymem i chowając z powrotem mój cenny trunek.
-         Niestety tak, Hokage-sama… - potwierdził moje obawy jeden z nich.
-         Co takiego?
-         Rozkazano nam, byśmy obserwowali Sakurę Haruno. Dziś rano poszliśmy zmienić naszych kolegów, ale znaleźliśmy ich nieprzytomnych na dachu jej domu. Najprawdopodobniej stracili pamięć… - wyjaśnił drugi z nich.
-         CO TAKIEGO!? – krzyknęłam, wstając z krzesła – Co z Sakurą?
-         Nie wykluczamy, że to ona mogła ich obezwładnić, stosując jakieś środki nasenne, które mogły wywołać również zanik pamięci. Przykro nam, ale nie znaleźliśmy Haruno w jej mieszkaniu. Przeszukaliśmy już też całą wioskę wzdłuż i wszerz, ale nie ma po niej ani śladu…
-         Kuso [jap. ‘cholera’] , to niemożliwe… - zaklęłam, opadając z powrotem na fotel – Możecie odejść – odezwałam się po chwili do dwójki zamaskowanych ninja.
-         Czyżby Sakura opuściła wioskę bez twojej zgody? – zapytała Shizune.

-         Dokładnie tak… Zrobiła mi na złość, bo wczoraj się pokłóciłyśmy i zakazałam jej opuszczać Konohę… Ale myślę, że wiem, do kogo poszła…

C.D.N.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No, nareszcie rozdział dodany ^^ Przepraszam, że w takim odstępie czasowym od poprzedniego, ale za to kolejny powinien ukazać się prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu :) Ostatnio staram się pisać najpierw po polsku, żebyście potem nie musieli czekać na tłumaczenie z angielskiego, które zajmuje mi zbyt dużo czasu (tak to jest, jak się jest perfekcjonistką -.-" ). Z boku dodałam jakiś dziwny gadżet, który powinien chyba powiadamiać o nowych notkach (coś tam 'obserwuj w google' czy jakoś tam :P), chociaż do końca nie jestem pewna jak to działa xD Jak zwykle, PROSZĘ O KOMENTARZE!

5 komentarzy:

  1. Aaaaaaa w twoim opisie wspomniałaś, że lubisz scenki z elementami hentai. A no oczywiście nie mowie ze od razu maja wyladowac razem w lozku. Ale moglabys oddac Sakurze troche godnosci. Taka ciapowata Sakura wdl. mnie nie jest ciekawa. Sasuke tez jak dla mnie zbyt smialo okazuje emocje. " wiesz porwalem cie a ty sie do mnie kleisz to juz nozesz spac u mnie " troche to nie takie... opisy bohaterow tez moglabys bardziej rozwinac. to pozwoliloby czytelnikowi wczuc sie w uczucia bohatera i razem z nim przezywac dana sytuacje. Moze jak na poczatek dodalabym wiecej opisu miejsc. Gdzie sie znajduje, jak to wyglada itp. No to chyba na tyle. wiem krytyka z mojej strony, ale ja tez zaczynalam i dostalawal ochrzany. Ale dzieki temu wiem co robie zle i czego mi brakuje. U Ciebie poszukalabym jeszcze wiesz czego? Szablonu. Bo czytelnik jezeli wchodzi na bloga najpierw zwraca uwage na wyglad. Jezeli przyciagniesz go dobrym szablonem pomysli sobie " dobra szata graficzna musze przeczytac " serio w wiekszosci tak jest. Dobry szablon to polowa sukcesu drugie pol to dobry pomysl na opowiadanie. To tyle ode mnie zycze ci powodzenia w pisaniu dalszych rozdzialow, prosze oczywiscie powiadamiaj o nowych rozdzialach. Chcialabym widziec jak sie rozwijasz :) No to juz skonczylam. czekam na next! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra krytyka nie jest zła :) Hentai będzie i to nie raz, nie dwa, nie bój się, cierpliwości! :D Co do emocji to wiesz... pozory mylą, to dopiero 3 rozdział if you know what I mean ;P Z opisami miejsc faktycznie od zawsze miałam problem, albo nie robię ich wcale, albo robię, ale za mało, muszę nad tym popracować; jeśli chodzi o opisy bohaterów to muszę przyznać, że sama sobie utrudniłam życie stosując głównie narrację pierwszoosobową, zwłaszcza w przypadku głównych bohaterów, co nieco odwraca moją uwagę od opisów :( W każdym razie, dzięki za konstruktywną krytykę, postaram się zwrócić uwagę na to, co mi "wytknęłaś" :)
      A o szablonie właśnie ostatnio myślałam, bo taki domyślny jest nijaki, ale niestety średnio się znam na tych graficznych sprawach i prawdę mówiąc, nie mam zielonego pojęcia, skąd wziąć, albo jak zrobić taki szablon wedle własnego pomysłu :(

      Usuń
    2. 35483653 moje gadu jakbys cos chciala to pisz moze ci pomoge :)

      Usuń
  2. jeeej,boje sie czytac dalej, bo boje sie ze nie dokonczyłaś tego jak duzo innych osob :c ale mam nadzieje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już spieszę Cię poinformować, że możesz spokojnie czytać dalej :D Jestem, żyję i nawet piszę, choć idzie mi to opornie. W każdym razie, nie martw się, nie porzuciłam bloga, postaram się dokończyć rozdział 14 jak najszybciej :)

      Usuń