Gomennasai, sumimasen, moushiwakenarimasen!
Zdaję sobie sprawę, że od dłuższego czasu nie dodawałam tutaj żadnych postów i myślę, że miło by było, gdybym napisała chociaż słowo wyjaśnienia i powiedziała, kiedy można się spodziewać jakiegoś nowego wpisu...
Samą mnie to irytuje, ale ostatnimi czasy naprawdę nie mam czasu praktycznie na nic :( Niedawno rozpoczęłam studia (anglistyka tłumaczeniowa z japońskim na UŚ - mój plan zajęć woła o pomstę do nieba! -.-"), do tego niedługo mam praktyczny egzamin z prawka - każdy weekend, każda inna wolna chwila jest poświęcona albo na naukę, albo na dodatkowe jazdy przed egzaminem, tak więc spójrzmy prawdzie w oczy, są 2 możliwości jeśli chodzi o datę ukazania się nowego wpisu:
1. dopóki nie pojawi się na horyzoncie jakieś dłuższe wolne (powiedzmy z tydzień?), nie będzie rozdziału, a może się tak złożyć, że będzie to dopiero w grudniu :'( ,
2. te mikroskopijne kawałeczki tekstu, które dopisuję co weekend, nakumulują się w jakiś sensownej długości rozdział i wstawię go w listopadzie.
Mam nadzieję, że to tylko taki "początkowo-studiowy weltschmertz", który minie za jakiś czas, w końcu studiuję dopiero od miesiąca. Chciałabym się jakoś "ogarnąć" z tym swoim studenckim życiem w ciągu najbliższych miesięcy, bo na chwilę obecną mam dosyć tych studiów i mimo, że dostałam się na wymarzony kierunek, najchętniej wyszłabym z tej uczelni i nigdy więcej tam nie wróciła...
No tak, miała być tylko krótka notka informacyjna, a wyszły mi z tego jakieś gorzkie żale xD
Jeszcze raz przepraszam Was za swoją nieobecność na blogu, mam nadzieję, że jakoś wspólnie przetrzymamy tę moją "suszę twórczą" :D
niedziela, 26 października 2014
poniedziałek, 23 czerwca 2014
Rozdział 7
[Sakura]
Opuściwszy pokój Itachiego, wstąpiłam jeszcze do salonu,
gdzie znalazłam Juugo, którego poprosiłam o przeniesienie jednego fotela do
sypialni starszego Uchihy. Dopiero potem skierowałam się do sypialni, którą od
kilku dni, a właściwie nocy, dzieliłam z Sasuke. Weszłam do środka, a Sasuke
przechadzał się w tę i z powrotem od okna do drzwi. Gdy tylko mnie zauważył,
podszedł do mnie, wyraźnie przejęty zaistniałą sytuacją. Patrzył na mnie z
trwogą, jakby ode mnie zależało jego życie. Niestety, nie miałam dla niego
dobrych wieści.
-
Przykro mi,
Sasuke-kun… To nie jest tymczasowa utrata wzroku, twój brat nie widzi już od
kilku lat… - oznajmiłam, nie wiedząc, jakiej reakcji ze strony Uchihy mam się
spodziewać.
Sasuke najpierw odwrócił
się do mnie plecami, zrobił kilka kroków, po czym opadł ciężko na łoże. Siedząc
na brzegu materaca, wyglądał jak przestraszone dziecko, które nabroiło i boi
się powrotu rodziców. Życie jakby z niego uszło. Kilkakrotnie nerwowo
przeczesał włosy palcami, po czym ukrył twarz w dłoniach. Nie byłam pewna, czy
powinnam go zacząć pocieszać, czy też od razu zejść mu z oczu, nim dopadnie go
atak bezsilnej furii.
wtorek, 27 maja 2014
Rozdział 6
[Sakura]
Odkąd
Sasuke, delikatnie mówiąc, wyprosił mnie ze swojej sypialni minęły już 3 dni. 3
długie dni, w ciągu których Karin piorunowała mnie wzrokiem przy każdej okazji
i wnikliwie badała zdatność do spożycia każdej potrawy, jaką podałam na stół.
Nie zorientowała się, że specjalnie dosypałam jej wtedy czegoś do zupy,
stwierdziła, że najzwyczajniej w świecie nie potrafię gotować, czy też
potajemnie szykowała zemstę w zaciszu swojej sypialni? Tego nie wiedziałam.
Wiedziałam za to o wiele więcej o naszej kryjówce, a to za sprawą rozmów z
Suim, z którym od razu się zaprzyjaźniłam – przypominał mi Naruto. Suigetsu
jest strasznie gadatliwy, gdyby Sasuke wiedział, co Houzukiemu się „wymsknęło”
w mojej obecności, z pewnością wpadłby w szał. A wymsknęło mu się co nieco o
tym, gdzie znajduje się kryjówka i czym jest.
niedziela, 16 marca 2014
Rozdział 5
-
Sasuke-kun, nie ma sensu tu siedzieć, on się
dziś nie obudzi… Może dopiero w przyszłym tygodniu… - wspomniałam po raz
kolejny, siedząc z Sasuke przy łóżku jego brata.
-
Hn.
Eh, znowu to jego „Hn” …
Biedny Sasuke-kun, tak bardzo się zamartwia… Jeśli jego brat nie
przeżyje, wtedy on zostanie ostatnim ocalałym Uchihą. Nigdy nie widziałam go
tak przygnębionego, i chyba już wolę jego bezduszną stronę, gdy nie pokazuje
emocji, a serce nie kraje mi się na widok jego rozpaczy.
-
Sasuke-kun… Wyjdzie z tego, zobaczysz –
bezskutecznie próbowałam go pocieszyć, gładząc czarne kosmyki jego włosów. Tym
razem mu to nie przeszkadzało, nie odwrócił się, nie fuknął na mnie.
-
Wiem – mruknął beznamiętnie, bezmyślnie
wpatrując się w nieruchomą twarz swojego brata.
niedziela, 26 stycznia 2014
Rozdział 4
[Sakura]
Deszcz spływający strugami po
szybie i stukot kropel rozbijających się o parapet były dźwiękami, które
przerwały mój sen tamtego ranka. Nie otwierając oczu mogłam stwierdzić, że
dzień będzie szary i nieprzyjemny. Pogoda bynajmniej nie zachęcała do
opuszczenia ciepłego łóżka. Chcąc jeszcze chwilkę pospać, odwróciłam się na
drugi bok i wyciągnęłam rękę przed siebie.
- Mmmmm…Sasuke-kun?
Zdziwiłam
się czując pod palcami chłód zmierzwionej pościeli, który oznaczał, że Sasuke
nie było już w łóżku. A może to jednak był sen?
- Sasuke-kun!? – zawołałam, gwałtownie podnosząc
się do pozycji siedzącej. Na szczęście, nadal tam był. Siedział w samych
spodniach przed kominkiem, pogrążony we własnych myślach i nie zareagował na
moje wołanie. Wyszłam z łóżka, stawiając bose stopy na miękkim puszystym
beżowym dywanie. Ściany w kolorze ecru sprawiały, że pomieszczenie wydawało się
całkiem przytulne mimo tak ponurej aury za oknem. Blada skóra Sasuke ledwie
wyróżniała się na ich tle.
środa, 22 stycznia 2014
Rozdział 3
[Sakura]
Obudziłam
się leżąc na łóżku w jakimś pokoju, w którym było potwornie zimno. Na stoliku
obok łóżka paliła się lampka rzucająca blade migoczące światło na niewielkie
pomieszczenie. Powoli podniosłam powieki i rozejrzałam się wokół, zamrugałam
kilka razy, by przyzwyczaić się do panującego tam półmroku. Na brzegu łóżka
siedział on.
Wpatrywał się we mnie swymi czerwonymi oczyma przyciągającymi wzrok w ciemności.
A więc to wszystko działo się naprawdę, to nie był wymysł mojej wyobraźni –
Sasuke był tam ze mną, tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Naprawdę zabrał mnie ze
sobą. Ze szczęścia zachciało mi się płakać… W końcu mam swoją szansę, Naruto
nie musi dotrzymywać danej mi obietnicy – teraz wszystko w moich własnych
rękach! Mój plan powoli zaczął wchodzić w życie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)