czwartek, 10 września 2015

Rozdzial 13

[Tsunade]

-          …a tak w ogóle, Baa-chan, to słyszałaś o jakimś Zandou? Podobno Sasuke go zabił w Ame, a przynajmniej tak mówił Gaara… - wspomniał Uzumaki, coraz bardziej odbiegając od tematu.
-          ‘Danzou’, Naruto, miałeś na myśli Danzou – poprawił go Hatake.
-          Tak, słyszałam i nie powiem, żebym go jakoś specjalnie żałowała, płakać po nim nie będę – jeszcze trochę i zacznę lubić tego chłopaka, pomyślałam, mając na myśli młodego Uchihę – Ale do rzeczy, Naruto! – warknęłam zniecierpliwiona, stukając palcami po poręczach mojego fotela.
Stojąca obok mnie Shizune aż podskoczyła, a TonTon, wystraszona moim nagłym ostrym tonem, przydzwoniła ryjkiem w ścianę, czemu towarzyszyło krótkie i gwałtowne „hłiiii!”.

niedziela, 26 lipca 2015

Rozdzial 12

[Sasuke]
-          Sasuke-kun…? Sasuke-kun, obudź się… - doszedł mnie głos Haruno.
Wcale nie miałem jeszcze ochoty wstawać, ale różowe kosmyki jej włosów właziły mi do oczu i nieprzyjemnie smyrały mnie po twarzy, kiedy się nade mną pochylała. Niechętnie otworzyłem więc jedno oko i pospiesznie odgarnąłem jej włosy za ucho zanim otworzyłem drugie.
-          No nareszcie – ucieszyła się i uśmiechnęła się do mnie – Już myślałam, że cię dzisiaj nie dobudzę…
Przerażają mnie ludzie, którzy potrafią się uśmiechać przed dziesiątą rano. I z czego ona się tak cieszyła?
-          Co jest? – burknąłem niezadowolony, że miała czelność zafundować mi tak wczesną pobudkę.
Głos miałem z rana tak zachrypnięty, że brzmiałem gorzej niż Itachi, a właściwie to prawie jak mumia przemawiająca z zaświatów. Na zewnątrz było jeszcze ciemnawo, choć nie byłem pewien, czy powinienem to przypisać ponurej aurze panującej w Ukrytej Mgle, czy też wczesnej porze.
-          Czy ty musisz być od razu taki naburmuszony od samego rana? – mruknęła Sakura, gładząc mnie po policzku – Juugo chciał ci powiedzieć coś ważnego…
No tak, Juugo. On akurat był rannym ptaszkiem, jeśli można takim eufemizmem nazwać świra, który kładzie się spać o zmierzchu, a wstaje przed trzecią nad ranem tylko po to, żeby posłuchać śpiewu ptaków. I nikt mi nie wmówi, że to jest normalne. Zresztą, czy oprócz mnie ktokolwiek w Tace jest normalny?

czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział 11

[Sakura]

            Byłam właśnie w kuchni i robiłam sobie herbatę, kiedy Sasuke postanowił mi przerwać.
-          Sakura…? Potrafiłabyś zrobić dango? – pytanie, które padło tamtego ranka z ust młodszego Uchihy kompletnie zbiło mnie z tropu.
-          Huh? Przepraszam, co mówiłeś?
-          Pytałem, czy umiesz zrobić dango – powtórzył.
-          Ale, Sasuke-kun… One są tak jakby… słodkie – zasugerowałam delikatnie – A z tego, co pamiętam, ty nie lubisz słodyczy…?
-          Bo nie lubię… Za wyjątkiem dango – stwierdził wymijająco, unikając mojego wzroku – Więc?
-          No dobrze… Ile tego chcesz?
-          Dużo, jak najwięcej – słysząc taką odpowiedź, wspięłam się na palce, odgarnęłam mu włosy z twarzy i położyłam dłoń na jego czole – Co ty mi robisz?
-          Sprawdzam, czy przypadkiem nie masz gorączki… I o dziwo nie masz – stwierdziłam, marszcząc brwi – No dobrze, zrobię ci je – poddałam się, nie znajdując żadnych objawów choroby.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Rozdzial 10

[Sakura]

         Martwiłam się o Sasuke, myślałam o nim bez przerwy odkąd tylko zamknęły się za nim drzwi kryjówki. Bałam się, że go złapią, że walka z Shimurą pójdzie nie po jego myśli albo ANBU Korzenia zdążą wezwać posiłki zanim Sasuke rozprawi się z Danzou. A na domiar złego, cały czas byłam świadoma tego, że towarzyszy mu ta ruda wywłoka, która tylko czeka, żeby położyć na nim te swoje plugawe łapska. To, że Sasuke wyruszył na poszukiwanie Danzou miało jednak jedną dobrą stronę – mogłam pomyśleć o skontaktowaniu się z Konohą, póki on mnie nie kontrolował. Zanim uciekłam z wioski pokłóciłam się z Tsunade-sama i miałam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia. Wiedziałam, że się o mnie zamartwiała, a wcale nie miałam zamiaru robić jej na złość. Chciałam ją przeprosić, bo zachowałam się jak nieodpowiedzialna smarkula i chociaż Shishou nie powiedziałaby mi tego wprost, to z całą pewnością była na mnie zła. Napisałam więc list, ale nie miałam możliwości go wysłać, a przynajmniej tak mi się do tej pory wydawało. Byłam przekonana, że jedyną możliwością było poproszenie Sasuke o przywołanie jego jastrzębia Garudy, który zaniósłby wiadomość do Liścia. To oczywiście był absurdalny pomysł, bo Sasuke był wobec mnie stanowczo zbyt podejrzliwy, by mi na coś takiego pozwolić. Postanowiłam poprosić o poradę Juugo, który był miły i zawsze chętny do pomocy. Wyszłam przed kryjówkę i zobaczyłam, że siedzi na progu głaszcząc wiewiórkę. Usiadłam obok niego na schodku, za plecami miętosząc w dłoniach list do Hokage.

poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdzial 9

[Tsunade]

            Minął już ponad tydzień odkąd Sakura zniknęła. Nadal nic nie wiemy. Wysłałam za nią już kilka oddziałów ANBU i wysyłam kolejne, kiedy tylko wracają z poprzednich misji. Po mojej uczennicy wciąż nie ma ani śladu. Jak dotąd nie poznałam tożsamości dwójki shinobi, którzy zaatakowali ją i zwabili do lasu, a co za tym idzie nie można powiązać ich pojawienia się z porwaniem Sakury. Czasami zastanawiam się, czy aby na pewno nie uciekła, by na własną rękę odnaleźć Uchihę… Ale gdyby faktycznie tak było to czy nie zostawiłaby mi żadnej wiadomości? To do niej nie podobne… Fakt, puściły jej nerwy podczas naszej ostatniej rozmowy, ale mimo to myślę, że jest na tyle rozsądna, że poinformowałaby mnie o tym, że nic jej nie jest i mam jej nie szukać. Skoro takiej wiadomości nie otrzymałam, zakładam, że jest w niebezpieczeństwie. Shizune i Kakashi wspierają mnie i wspólnymi siłami próbujemy wymyślić, co mogło się z nią stać i jak jej pomóc. Martwię się o tę dziewczynę, jest dla mnie jak córka i nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby coś się jej stało.

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdzial 8

[Sasuke]

Od czasu walki z moim bratem myślałem głównie o tym, co pokazał mi w genjutsu zanim „zmarł”. Przywoływałem w pamięci jego wspomnienia i zawsze mój wzrok zatrzymywał się na twarzy osoby, która do tej pory nie miała dla mnie większego znaczenia. Wtedy już wiedziałem, że to nie był pomysł Itachiego, by wybić nasz klan. To był jego pomysł – Danzou. Uświadomiłem sobie, że przez większość swojego życia próbowałem się zemścić nie na oprawcy, lecz na jego ofierze. Obwiniałem swojego brata o krzywdę, która została nam obu wyrządzona przez kogoś innego, obwiniałem go za to, że nie wyjawił mi prawdy… Dobrze wiedziałem, że wtedy, mając siedem lat nie zrozumiałbym tamtej sytuacji, nie pomógłbym Itachiemu w żaden sposób, choćbym nawet chciał. Wiedziałem, a jednak gdzieś w głębi duszy nadal miałem do niego żal. Wybaczyłem mu, jednocześnie nadal chowając do niego urazę. Czy to myśl o niespełnionej zemście tak mi ciążyła? Świadomość, że ten, który powinien być ukarany żyje sobie spokojnie, opływając w luksusy, podczas gdy mój brat przez całe życie ponosi konsekwencje decyzji, której sam nie podjął nie dawała mi spać spokojnie. Postanowiłem dokończyć to, co zacząłem – zemścić się, tym razem na właściwej osobie. Fakt, że pewnie w tamtych czasach Danzou był już zniedołężniałym starcem, nie miał dla mnie znaczenia, takich krzywd się nie wybacza. Jego wina pozostanie niezmienna mimo upływu lat, sprawiedliwość nie zagląda w metryki. Nieważne, że prawie nic o nim nie wiem, znajdę go i zabiję, odpłacę mu pięknym za nadobne. Sprawię, że będzie błagał o śmierć, ale tym razem to nie on będzie podejmował decyzje – to ja zadecyduję, kiedy zakończę jego plugawy żywot. Odbiorę mu wszystko, tak jak kiedyś on odebrał wszystko mnie i Itachiemu.